Co kryje ACTA?

Co kryje ACTA?

Na początku warto wytłumaczyć, czym w ogóle owe ACTA jest. Zapewne słysząc ten termin, wracasz wspomnieniami do olbrzymich protestów ludzi w maskach, którzy byli stanowczo przeciwko temu. Dlaczego tak postępowali? Co ACTA takiego w sobie kryje? Termin ten oznacza przede wszystkim umowę, która odnosi się do zwalczania obrotu towarami, które uważane są za podrabiane. Od samego początku jednak ta umowa wzbudza duże kontrowersje. Celem porozumienia, zwanym ACTA,  miało być także lepsze egzekwowanie praw własności intelektualnej na poziomie międzynarodowym. Spora liczba krajów traci wpływy do budżetu, poprzez rozszerzone na wysoką skalę piractwo oraz handel towarami podrobionymi.

Czego więc obawiają się przeciwnicy ACTA? Odpowiedź jest prosta, boją się, że dojdzie do braku poszanowania praw obywatelskich. Jak wiadomo, parlament w 2012 roku odrzucił projekt ACTA, a więc umowa ta nie weszła w życie.

Co kryje się za tajemniczym skrótem ACTA? 

Skrót „ACTA” wziął się z języka angielskiego, w rozwinięciu brzmi on: Anti-counterfeiting trade agreement- tłumacząc na język polski- Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi. Umowa ta, to porozumienie pomiędzy: Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA.

W 2012 roku osoby protestujące przeciwko ACTA zablokowały nawet strony rządowe. Wejście w życie przepisów, które są z tym porozumieniem związane, oznaczałoby zmiany w niektórych przepisach karnych. W następnym punkcie przejdę do umówienia tego, co najbardziej budzi kontrowersje wśród wszystkich osób, które codziennie korzystają z Internetu.

Internauci nie chcą ACTA- dlaczego? 

Właśnie, rodzi się pytanie: Dlaczego? Przecież chodzi tutaj przede wszystkim o zabezpieczenie budżetu państwa, to dlaczego to porozumienie oraz przepisy z nim związane są tak bardzo niechciane? Otóż już wyjaśniam, o co w tym wszystkim chodzi. ACTA jest raczej zbiorem deklaracji, a także ram postępowania. Brak w nim szczegółowych wytycznych, które miałyby się tyczyć ścigania faktycznych piratów czy też fałszerzy.

Największą uwagę przykuwa artykuł, który tyczy się ściągania piractwa, jakie występuje w sieci. W piątej sekcji napisano, że władze będą miały możliwość nakazania dostawcy Internetu ujawnienia wszelkich informacji o abonamencie, którego podejrzewa się o naruszenie praw autorskich. Kluczowe jest w tym wszystkim słowo „podejrzewa”, najgorsze w tym wypadku jest to, że ACTA nie wymaga tego, aby owe podejrzenie było uzasadnione, czy miało konkretny powód. Co za tym idzie? Oznacza to ogromne ułatwienie w kontrolowaniu wszystkich treści, jakie są przesyłane przez użytkowników Internetu, różnego rodzaju władzom.

Co więcej, dostawca Internetu mógłby Cię śledzić! Osoba, która jest właścicielem praw autorskich, dostałaby dane użytkownika, którego się tylko podejrzewa o naruszenie praw autorskich. Nie tylko Polscy właściciele mogliby pozwolić sobie na śledzenie, ale także mógłbyś być kontrolowany przez inne państwa. Porozumienie zwane ACTA wyraża zgodę na to, aby służby działały wobec obywateli innych państw. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że może się to odbyć bez wysłuchania argumentów oraz zdania drugiej strony- jako stronę należy rozumieć kraj. Może wówczas nastąpić konfiskata mienia oraz zarządzenie kaucji, która ma być wniesiona przez osobę podejrzaną- uwaga, podejrzaną, a nie ostrożną! Co w momencie, kiedy sprawa się wyjaśni, a wówczas rzucone oskarżenia na postawie jedynie podejrzeń, okażą się niesłuszne? Otóż odpowiedź nie jest zbytnio satysfakcjonująca, ponieważ sąd może- z dużym naciskiem na słowo „może”, bo nie musi!- nakazać zadośćuczynienie w postaci rekompensaty.

Przecięty Nowak może myśleć, że jego konsekwencje wynikające z przystąpienia do tej umowy nie dotyczą, gdyż zwyczajnie nie ma nic do ukrycia. Czy jest to słuszna stwierdzenie? Otóż nie, wcale nie musisz być osobą, która faktycznie dopuściła się piractwa w Internecie. Jak wielokrotnie zostało już to wspomniane, ACTA nie zakłada podania konkretnych powodu oskarżenia, może się to stać jedynie na podstawie zwykłych podejrzeń, które nie zostaną uzasadnione. Każdy z nas byłby wówczas pod kontrolą, Kowalski, Nowak, sąsiedzi, Pani z naprzeciwka.

ACTA to nie tylko przepisy dotyczące piractwa w Internecie 

Prócz zapisów, które mają zapobiegać piractwu w sieci, ACTA posiada wiele zapisów dotyczących walki także z piractwem w życiu realnym. Odnoszą się one przede wszystkim do wytwarzania, rozpowszechniania i przewozu towarów, które zostały podrobione, lub też zawierają logo, które zostało najzwyczajniej skradzione. ACTA zakłada, że jeśli takowe podróbki dostaną się w ręce służb państwowych, mogą one być zniszczone, a wówczas osoba, która je sprzedawała, nie otrzyma żadnej rekompensaty. Zapewne każdy z nas spotyka się na co dzień z podróbkami znanych oraz drogich marek, takich jak np. Gucci, Versace czy Giorgio Armani. Podróbki warte są zazwyczaj paręnaście złotych, przy czym oryginały sięgają kwot nawet w tysiącach.

W dokumencie ACTA występują także zapisy, które mówią o kontrolowaniu przesyłek, które są małe, ale wysyłane w celach handlowych. Dla podróżujących, którzy zakupili rzekomo „oryginalny” towar ważny jest zapis, który pozwala na odstąpienie od konsekwencji, jeśli towar ten jest przewieziony w małej ilości i ma charakter niehandlowy. Czyli jeśli na wakacjach została zakupiona koszulka przez turystę, a jest ona podróbką znanej marki, to taka osoba zostanie wówczas zwolniona z kary.

Rząd dążył do podpisania ACTA- dlaczego? 

Ministerstwo Kultury twierdziło, że wejście do tego porozumienia nie wiązałoby się z wymuszeniem zmian przepisów, gdyż według nich, te, które na tamtą chwile już obowiązywały, były zgodne z wymogami umowy. Jednakże przyjęcie ACTA umożliwi władzom w przyszłości kontrolowanie wszystkich treści, jakie przesyłane są między użytkownikami przez Internet. Oczywiście jest to groźne dla każdej osoby, która korzysta z sieci.

Podsumowanie 

Wstępnie analizując ACTA można dość do wniosku, że ani do prawa polskiego, ani unijnego umowa ta nie wprowadzi dużych, znaczących zmian. Jednak wnikliwa analiza już mówi nam o tym, że ACTA może być narzędziem, które posłuży do ograniczenia wolności słowa. O zmianę pewnych zapisów zaapelowała grupa Allegro. Eksperci tego serwisu twierdzili, że ACTA ograniczy swobody ekonomiczne firmom, jakie te mają, korzystając z tej strony aukcyjnej.  W negatywny sposób dokument ten, został odebrany również przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Zwrócił on uwagę na to, jakie konsekwencje mogłyby wynikać z faktu, że ACTA tyczy się  praw i wolności określonych w konstytucji. Protesty przeciwko ACTA odbywały się nie tylko w Polsce, ale także w wielu innych krajach europejskich. Miasta, w których odbyły się większe manifestacje to przede wszystkim miasta niemieckie: Monachium, Berlin, Kolonia. Duży protest zorganizowano także w Wiedniu, a do demonstracji obywateli Austrii wzywali hakerzy z grupy Anonymous, Zieloni i Partia Piratów.